Mój pierwszy raz na Islandii, czyli jak się nie wybierać w podróż
Było to tak dawno temu, że niemal nieprawda! Ja pierwszy raz na Islandii, czyli wakacje 2011. Nie jestem typem panikary, raczej dość luźno podeszłam do tematu spakowania się. Mimo, że Islandia wydawała mi się końcem świata i prawie Arktyką, to nie wpadłam na myśl, że będzie naprawdę po islandzku, czyli... zimno.
Dziś opowiem, jak się NIE wybierać do Islandii na własnym przykładzie. Bo przecież najlepiej się uczyć na cudzych błędach! Jestem tu, abyście się nauczyli na moich błędach. You're welcome.
2011 - nie miałam kurtki, zmarzłam i przemokłam do suchej nitki, brrrr! |
Jestem oszczędną osobą, więc kiedy usłyszałam, że Islandia to kraj bardzo drogi, to nakupiłam zapas kosmetyków. Po dwie butelki szamponu, żelu pod prysznic, pasty do zębów i innych. Zajęło mi to jakieś pół walizki, więc na buty i ubrania miałam niedużo miejsca. A wiadomo, że wszystkiego nie wykorzystałam przez dwa miesiące...
Co do butów, zamiast super wygodnych i praktycznych trekkingowców lub chociaż adidasów, to miałam zwykłe trampki, które mi się zdarły po 2 miesiącach... Buty do pracy też powinnam mieć wygodne i to ze dwie pary, inne do sprzątania, a inne do obsługi gości. Tym razem też miałam pecha i trafiły mi się buty, w których moje stopy się dusiły, przez cały dzień...
![]() |
ogrzewanie podłogowe <3 i gumiak niepotrzebny |
Gumowe klapki przydały się też na zmywaku - w razie wycieku byłam bezpieczna na wysokiej podeszwie ;)
Do chodzenia na zewnątrz miałam już lepsze trampki lub adidasy, koniecznie kalosze, a zimą trapery i cieplutkie emu. Tutaj naprawdę nie ma sensu się stroić, szpilki też się nie przydadzą, nawet na dyskotekę :)
Ubrań oczywiście wzięłam zbyt mało, bo ja zawsze dzieliłam swoją garderobę na lepszą i gorszą. Ta lepsza służyła na wyjazdy i domówki, a gorsza do pracy, i miałam jej naprawdę niewiele. Jedne spodnie do obsługi (z których szybko wyrosłam, bo ciasto czekoladowe codziennie stawało na mojej drodze...), jedne na śniadania, i ze dwie pary legginsów do sprzątania, w których nie czułam się tak komfortowo, bo nie miałam wszystkich bluzek dłuższych. No wszystko było zupełnie nieprzemyślane!
I oczywiście brak kurtki, co skończyło się okropnym przeziębieniem, które położyło mnie na 3 dni (Moje najgorsze wspomnienia z Islandii - historia nr 1, a historia nr 3 podobno bardzo zabawna).
Pomocna lista
W takim razie, co ze sobą zabrać, jeśli jedziesz do Islandii? Poniżej przedstawię listę podstawową, dość uniwersalną dla pracowników oraz turystów. Niedługo pojawi się wpis ze szczegółowymi listami, oddzielnymi dla obu grup.- niezależnie od pory roku: dobrą kurtkę, chroniącą od wiatru i deszczu
- przydadzą się też wodoodporne spodnie
- czapkę, szalik, rękawice, bieliznę termoaktywną i dobre skarpetki
- porządne wygodne buty (adidasy, trekkingowe)
- wygodne buty do pracy
- ciepłe oddychające bluzy i bluzki
- okulary przeciwsłoneczne (kraj zimny, ale słońce wypala oczy)
- tylko niezbędny zapas kosmetyków
- ulubione słodkości czy konserwy (po miesiącu na obczyźnie nic nie smakuje lepiej jak polski pasztet czy czekolada Wedla)
- litr alkoholu i karton papierosów - nawet, jeśli nie zamierzasz tego wypić ani spalić, to weź, na pewno się przyda, może też znajdzie się ktoś zdesperowany chętny odkupić w bardzo dobrej cenie (Islandzki alkohol - dlaczego nie kupisz go w sklepie - zobacz ile kosztuje alkohol na Islandii)...
Raz zdarzyło mi się nie wziąć alkoholu i papierosów, znajomi nie mogli przeboleć. I zawsze walizka była zbyt mała, a rzeczy okazywało się niewystarczająco dużo...
Czy moja lista jest kompletna? Jeśli widzisz jakieś braki lub masz pytania - pisz.
I koniecznie podziel się ze mną swoimi wyjazdowymi bolączkami ;)
0 komentarze