, ,

Jak tanio zwiedzić Islandię – relacja Sebastiana z wyjazdu

piątek, marca 24, 2017

czarna plaża, Islandia, Laguna Lodowcowa

Każdy wokół trąbi, że Islandia to taki super drogi kraj, więc nawet się nad nią nie zastanawiasz i odpuszczasz na przedbiegach. Ale jednak można ją zwiedzić niedrogo, o czym już pisałam (plan zwiedzania Islandii w weekend III - jak najtaniej).

Udało się to również dla Sebastiana, który wyjechał ze znajomymi na 5 dni. Byli już doświadczonymi podróżnikami-oby-jak-najtaniej. I dziś poznasz ich sekretny sposób na naprawdę niedrogie zwiedzenie Islandii!

W pierwszej części przeczytasz o sposobach na tanie podróżowanie po Islandii, a w drugiej znajdziesz już samą relację z wycieczki, okraszoną świetnymi zdjęciami Sebastiana!

jak tanio zwiedzić Islandię - sposoby

#1 tanie bilety

Najważniejszą i pierwszą rzeczą jest oczywiście przelot. Jeśli dużo latasz, to możliwe, że jesteś członkiem w Wizz Discount Club. Sebastian polował na bilety przez całe lato. W końcu znalazł dobrą okazję i kupił je na listopad. Zapłacił 350 złotych w obie strony! Muszę przyznać, że to dobry wyczyn :)

# 2 korzystny wynajem auta

Kolejną ważną kwestią jest wcześniejsza rezerwacja auta na cały pobyt. Jest to najlepsza opcja poruszania się po wyspie (20 rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim wyjedziesz zwiedzać Islandię). Tutaj już mamy ogromne pole do popisu, bo wypożyczalni aut na wyspie jest jak grzybów po deszczu, jednak oczywiście nikt nie zostawia tego na ostatnią chwilę. Tu trzeba skorzystać z porównywarki cen.

Sebastian ze znajomymi znaleźli auto dzięki portalowi Rentalcars.com i bardzo go sobie chwalą. Śmiało mogę powiedzieć, że jest to najlepsza wyszukiwarka wypożyczalni aut. Ceny zaoferowane w tym miejscu były najbardziej atrakcyjne. Pięciodniowy wynajem wyniósł  ich jedyne 160 euro (w SAGA Car Rental), a do tego nie blokują depozytu na karcie bankowej (!). Co ciekawe, firma oferuje transport do swojej siedziby, aby odebrać auto. Czy można trafić lepiej? :)

#3 sprytne żywienie

  • można zabrać toster (przepuszczą w bagażu podręcznym), a jedzenie będzie ciepłe i niedrogie
  • korzystnie cenowo wyjdzie kupno bagietek, jogurtów, parówek
  • porównywanie cen w różnych miejscach
  • niedrogi obiad można zjeść na stacji paliw Olis (burger, frytki, chipsy za 43 zł)

relacja z podróży – samo mięsko!

dzień 1 – pubowe pustki w Reykjaviku

Po odebraniu auta z wypożyczalni Sebastian ze znajomymi wyruszyli do stolicy, gdzie mieli zarezerwowany nocleg. Nie spodziewali się, że zwykłe zakupy w pierwszym lepszym sklepie z brzegu zachwieją ich portfelami… W kasie okazało się, że głupi chleb tostowy kosztuje 30 złotych! 
Najdroższym sklepem na wyspie jest całodobowe 1011, którego należy unikać jak ognia. Najlepiej zakupy robić w Bonusie, Netto lub nawet Kronanie. Są to spore markety i mają duży wybór produktów.

Wieczór w stolicy trzeba jakoś wykorzystać, a więc udali się mały spacer po urokliwych uliczkach Reykjaviku. Widać było nadchodzące Święta, wszystkie charakterystyczne budynki były ładnie oświetlone. Na szczęście deszcz chwilowo odpuścił.

Reykjavik, Islandia, atrakcje Islandii

Co to za spacer, nie uwieńczony małą przerwą na skosztowanie lokalnego piwka. Znowu szok, bo w centrum małe piwo kosztowało 1300 kr (50zł!), ale wystarczyło trochę się oddalić, aby trafić na bar z dużym piwem za 490 kr (18zł)! Wieczór się kończy wcześnie, o 23, i, co dziwne, bary nadal są puste!

dzień 2 – marne śniadanie, zacne zwiedzanie

4 rano, czas wyruszyć w drogę, tym razem ku północnemu miasteczku Akureyri. Pogoda nie dopisała, pojawił się deszcz i nawet nieco śniegu, jednak auto było dobrze przygotowane – opony z kolcami przydały się w odcinkach górskich. Po pięciu godzinach udało się dojechać do miasta, jednak marzenie o śniadaniu musiało zostać przesunięte w czasie – Bonus otwierali dopiero o 11! Na szczęście w pobliżu była stacja paliw, gdzie ekipa zakupiła skromne jedzonko.

Akureyri, islandzkie miasto

Część wypożyczalni daje swoim klientom kartę na nielimitowaną darmową kawę na stacjach Olis – i jest to super rozwiązanie, bo można dużo zaoszczędzić!

Parę kilometrów za Akureyri robi się odludnie i tajemniczo, drogi wciąż nieodśnieżone, brak innych pojazdów na drodze. Cała północna Islandia pokryta jest śniegiem. I teraz sobie to wyobraź: pustka i w oddali wysokie góry, całe pokryte białym puchem. Jedziesz przed siebie, mniej więcej znając cel i nagle na niego trafiasz: wspaniały wodospad Goðafoss.

Goðafoss, islandzki wodospad

Kolejną wspaniałością, położoną tylko 50 km dalej, jest jaskinia Grjótagjá z gorącym źródłem w środku (to tu odbyła się słynna scena miłosna Johna Snow i Ygritte). Woda jest obecnie zbyt gorąca, aby zażyć w niej kąpieli, szkoda! O fotkę też trudno, bo w środku jest istny parnik i cuchnie zgniłym jajem...

Znajdujemy się na obszarze geotermalnym jeziora Mývatn, a trzecim celem dzisiejszego dnia są geotermalne pola Namjafall położone na aktywnym wulkanie. Gorąco, smród i wiatr. Ale jak pięknie!

Namjafall, Islandia

Będąc w pobliżu, można nadrobić nieco drogi (40 km więcej), aby zajrzeć do bardzo popularnej miejscowości Húsavík, gdzie udało się dotrzeć akurat przed zmrokiem.
„Samo miasteczko muszę przyznać, że trochę rozczarowało. Są ładniejsze miejscowości na Islandii, jedyne co tam jest to kościół i port. W zasadzie warto tutaj przyjechać, te km tylko jeśli chce się płynąć na poszukiwania wielorybów. My nie mieliśmy zamiaru, gdyż kosztuje, to dużo pieniędzy, a nie ma gwarancji, że go zobaczysz”.

Húsavík, Islandia północna


Nocleg zarezerwowany był w Akureyri, które okazało się być i ładniejsze, i dużo tańsze od Húsavíku! Podobno tej nocy była szansa na zobaczenie zorzy polarnej, więc znajomi Sebastiana postanowili trzymać warty przez całą noc. Niestety, bezskutecznie.

dzień 3 - gorące źródła, gejzery i najlepszy nocleg

Trasa powrotna na południe była dość nudna, jednak deszcz ustąpił i udało się o 6 rano w trasie zobaczyć zorzę! Tak bez planowania, bez kombinowania, zupełnie niespodziewanie!

Akurat przed świtem (czyli ok. 10) udało się dojechać do Hveragerdi (są to absolutnie najlepsze gorące źródła w południowej Islandii!) Mimo wiatru i zera stopni, Sebastian ze znajomymi zamierzali skorzystać z ciepłej kąpieli w górskiej rzece. Po kilkudziesięciu minutach spaceru po górach, relaks w potoku był jak zbawienie. Tym bardziej, że na miejscu nie było absolutnie nikogo! A w drodze powrotnej zaczęło wychodzić słońce zza chmur.

Hveragerdi, gorące źródła Islandia
Hveragerdi, Islandia, gorące źródła
gorące źródła, Hveragerdi, Islandia
wschód słońca Hveragerdi, Islandia góry

Kolejne miejsce do odwiedzenia to część Złotego Kręgu, czyli jezioro Kerið (dodatkowo), gejzery i wodospad Gullfoss. Po drodze zazwyczaj zahacza się o jezioro Kerið powstałym w kraterze wulkanu. Można je obejść sobie wkoło i zejść na dół, jednak wstęp jest płatny (ok. 15zł).

Park Þingvellir trzeba było odpuścić z racji napiętego grafiku, bo dzień w listopadzie jest bardzo krótki – trwa tylko około 7 godzin. Dlatego trzeba było pędzić ku gejzerom. I tu niespodzianka!
„Setki turystów, głównie Azjatów, których ciągle dowoziły autokary… Dojście do gejzerów to jak przedostatnie się na groby 1 listopada. Skąd Ci ludzie się wzięli i co w takim wypadku zwiedzają skoro wcześniej wszędzie była cisza i spokój. Do tego jak to Azjaci wokół tych gejzerów rozstawiają te swoje aparaty na statywach i czekają po 15min na idealne zdjęcie”.
Gejzer nie tryskał tak imponująco, jak powinien, więc po chwili ekipa postanowiła się ewakuować w kierunku wodospadu Gullfoss. Ten kolos zrekompensował niesmak poprzedniej atrakcji – „piękny, olbrzymi, konkretny, a do tego super widoki z gór”.

wodospad Gullfoss, Islandia wodospad
Gullfoss, Islandia wodospad

Czas ruszać dalej. Tym razem nocleg miał być w Viku (najdroższy na Islandii, aż 200zł), gdzie udało się dotrzeć przed 20. Spanie było zarezerwowane w prywatnym domu u miejscowego Islandczyka, bardzo blisko plaży. Super ich ugościł, więc może było to warte wyższej ceny? :)

dzień 4 – lodowce i dyskoteki

Spacer po czarnej plaży o świcie cudownie wszystkich orzeźwił i pozwolił na zebranie sił do dalszej drogi. Tym razem dalej na wschód – aż do Laguny Lodowcowej!

plaża w Viku, plaża Vik, plaża Islandia, czarna plaża
plaża w Viku, Vik plaża, Islandia plaża

Pierwszym przystankiem na trasie było miasteczko Kirkjubæjarklaustur, gdzie krótka wspinaczka wzdłuż wodospadu zwieńczona jest niesamowitymi krajobrazami. Tak się zapędzili w wędrówce, że im zeszło dwie godziny! Nie mam pojęcia, o jakich kanionach opowiadał Sebastian, bo za każdym razem po wyczerpującej wspinaczce nigdy mi się nie chciało zapuszczać dalej „w góry”.

Tym razem pogoda dopisała i słońce towarzyszyło wycieczce od rana. Jökulsárlón robi na wszystkich największe wrażenie. Okazuje się, że i to miejsce jest oblegane, a wystarczyło przejść na drugą stronę szosy, aby mieć spokój.

Laguna Lodowcowa, lodowiec Islandia
Laguna Lodowcowa plaża, czarna plaża, plaża Islandia, atrakcje Islandii

W drodze powrotnej do stolicy ekipa zdążyła jeszcze zahaczyć o plażę Reynisfjara. Droga okazała się marnej jakości, a na miejscu okropnie wiało. No ale jak można odpuścić tak popularne miejsce?

Reynisfjara, czarna plaża, plaża Islandia

Do Reykjaviku docierają wieczorem, a w planie jest przetestowanie życia nocnego stolicy. Okazuje się, że kluby zaczynają się zapełniać około 1, a każdy już przychodzi pozytywnie nabuzowany, bo opłaca się zaprawić wcześniej. Jak nie masz 21 lat, to nie wejdziesz do klubu. I nie kupisz nigdzie alkoholu ani papierosów. Islandzka kultura dużo czerpie od Danii, ale też od USA.

dzień 5 – kąpiel za ponad 200 zł

Impreza skończyła się o 4, bo na 8 rano zostały zakupione wejściówki do najpopularniejszej islandzkiej płatnej atrakcji – gorących źródeł Blue Lagoon. Popularność bardziej zawdzięcza świetnemu marketingowi, a nie rzeczywistej zajebistości. Błękitna Laguna to czysty biznes, jest tu luksusowa strefa SPA, obok powstaje ogromny hotel… Jeśli ktoś się tu wybiera, bilety trzeba kupić dużo wcześniej, bo schodzą jak świeże bułeczki. A na relaks w zupełności wystarczą trzy godziny.

Tego dnia pogoda znowu się zepsuła. Przeszywający wiatr z prawdziwą ulewą dał się we znaki od samego początku, a na dodatek woda okazała się ledwo ciepła… Koszmar! Trzeba było uciekać do ciepłego wnętrza. Jednak po 10 zdecydowali się na kolejne podejście do term. Strzał w dziesiątkę! Woda dopiero zdążyła się nagrzać (sztucznie wspomagana)...
„Teraz tam naprawdę bardzo przyjemnie spędza się czas. Do tego miejsce mega klimatyczne z cudownym widokiem na wulkaniczne skałki. Dodam, że wyszło słońce, więc finalnie pobyt w tym miejscu uważam za bardzo ciekawy, z przygodami i urokliwy”.

Blue Lagoon, atrakcje Islandii, gorące źródła Islandia

podsumowanie kosztów (podróż we troje)

  • bilety lotnicze – 350zł
  • dojazd na lotnisko w warszawie – 35zł
  • samochód + paliwo + opłata za tunel - 650zł
  • noclegi – 545zł (rezerwowane wszystkie na booking.com)
  • Blue Lagoon – 240zł
  • ubezpieczenie – 30zł
  • zakupy + jedzenie + inne – 500zł
  • fanty na lotnisku - 95zł

W sumie Sebastian wydał 2445 złotych. Ci, którzy nie kierowali, wydali nieco więcej na alkohol :)
Czyli średnio wyszło około 500 złotych za dzień na osobę. Da się taniej! Wystarczy zrezygnować z wizyt w płatnych atrakcjach i wziąć trochę jedzenia z Polski.

Polak potrafi! :)

MOGĄ CI SIĘ SPODOBAĆ

0 komentarze

Napisz do mnie

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

INSTAGRAM