Uznałam, że warto zrobić podsumowanie tych minionych trzech
miesięcy na Islandii. Który to już raz, zapytacie? Aż musiałam policzyć (dzięki
pięknie skatalogowanym zdjęciom) – ósmy raz! I nie potrafię powiedzieć, kiedy
skończę z wyjazdami. Czasami mam dość, ale dobrze wiem, że już
zawsze część mnie zostanie w tym kraju, z tymi ludźmi, we wszystkich miejscach,
które zdążyłam pokochać.
Pokrótce – co robię w Islandii
Pracuję w hotelu na południu Islandii, jest tu nas kilku (kilkunastu znajomych)
Polaków, razem stanowimy zgrany zespół nie do zdarcia ;) Mój pierwszy wyjazd
odbył się w 2011 roku, na drugim roku studiów. Postanowiłam sobie dorobić
wakacyjnie do skromnej pensji, ciężko zdobywanej weekendami w Mc Donald’s (ha,
mój sekret ujrzał światło dzienne!). Bloga założyłam niemal dwa lata temu z
ZEROWĄ wiedzą na temat blogowania, a uwierzcie mi – nie jest to łatwy fach.
Wymaga ogromnego zaangażowania i wiedzy! Inaczej się zatonie w morzu innych
stron…
Ja chcę wciąż dryfować po powierzchni tego oceanu –
pomożesz? Powiedz o mnie znajomym, poleć w sieci czy chociaż polub na fejsie.
13 tygodni w Islandii – co się zmieniło
Przyleciałam tu po miesiącu
spędzonym w Polsce – to był 21
stycznia. I aż do 1 lutego pracowałam w hotelu praktycznie sama, nie licząc Dżona
Złotej Rączki oraz Kucharza Czarodzieja (szefów i rodziny też można nie
liczyć). Sama w 86 pokojach, sama na restauracji, sama na zmywaku. Bywało
smutno, jednak muzyka i wspólne posiłki ratowały moje zdolności społeczne i nie
zdążyłam popaść w antropofobię... Poza tym czasami lubię być sama, wtedy zatracam się w rozmyśleniach (kobiety lubią dużo rozmyślać:)
A już od lutego dołączyło do nas większe grono ludzi i od
tamtej pory ani przez chwilę nie czułam się samotnie. Bywało dużo pracy, często
nadgodziny, czasami wszystko bolało, a czasami nie było żadnego zajęcia. Mieliśmy czas
na oglądanie filmów, seriali, wycieczki, spacery czy wieczory integracyjne.
Ja się zmieniłam i mój blog się zmienił
Podjęłam kilka decyzji odnośnie bloga i fanpage – pragnę je
rozwijać, znaleźć w końcu mój mocny punkt i pomagać innym. Zmieniłam szablon na
stronie, teraz jest ładniej i bardziej przejrzyście. Postanowiłam planować
posty i nieco urozmaicić kategorie, bardziej zadbać o mojego Instagrama, a
także odważyłam się w końcu wyjechać na wycieczkę za granicę! Czuję, że
Hiszpania ze znajomymi będzie przełomowym wydarzeniem w moim życiu! Nie mogę
się doczekać!
Nie mogę również się doczekać przetestowania nowego aparatu
cyfrowego. Do tej pory fotografowałam telefonem Sony Xperią Z1 – o ile za dnia
radził sobie całkiem ok, to jednak jest to tylko telefon! Moim marzeniem jest, aby
zdjęcia na blogu zachwycały pięknem i wysoką jakością. Przekopałam tony
informacji i zdecydowałam – kupuję hybrydę! Jest to połączenie jakości lustrzanek i
rozmiarów kompaktaJ
Lustrzanki są zbyt wielkie i ciężkie, zaś kompakty mają stałe obiektywy.
Kompromisem dla mnie jest właśnie bezlusterkowiec – Sony alpha 6000. Oby to
była odwzajemniona miłość od pierwszego cyknięcia ;)
Co nowego napisałam
Przez ten czas udało mi się napisać 12 postów, co tydzień
jeden, tak jak kiedyś sobie założyłam. Czy uważacie, że to zbyt mało?
Wasze ulubione:
Odsłoniłam kawałek siebie opowiadając o strachu przed spełnianiem największych marzeń
Świetne zdjęcia i bardzo interesujące fakty o Lagunie Lodowcowej – największej islandzkiej atrakcji
Kurcze, dopiero teraz widzę, że mogę być z siebie dumna! Te
wpisy to kawałek dobrej roboty! Posty
podróżniczo-fotograficzne zabierają mi najwięcej czasu – wybór i obróbka zdjęć
(nie fotoszopowanie, a przycięcie, ostrość, kontrast), solidny research w
sieci, następnie napisanie czegoś interesującego – to dla mnie jakieś trzy dni,
niestety. Trzy całe wieczory przy komputerze. Cieszę się przeogromnie, jeśli
ktoś to doceni i zostawi mi wiadomość!
Co poza tym
Postanowiłam skończyć z nałogiem i na czas postu zerwałam ze słodkościami. W efekcie schudłam 2 kilogramy i
czułam się cudownie we własnym ciele! Niestety, później lekko oszukiwałam. Powiedzcie
mi: czy kanapka z masłem orzechowym (Orzechowym, nie typu Nutella) z dżemem
(malinowym) zalicza się do słodyczy? Albo owsianka z pestkami, musli, jogurtem
truskawkowym i owocami? Miałam ten dylemat... Ale to jadłam. I przedobrzyłam, bo
wróciłam do okropnej wagi 60 kg ;) Tym razem powiedziałam dość dla masła i malin. I już
jest mnie mniej o 1 kg. Istne szaleństwo!
Tulę mocno