,

ISLANDIA 2015 - pierwszy tydzień pobytu

poniedziałek, czerwca 08, 2015


Powoli mija mój pierwszy tydzień pracy na Islandii. Dość ciężko jest się przestawić z trybu oszczędzania energii na tryb 100% wydajności ;) Ale wszystko jest kwestią przyzwyczajenia. Bolące mięśnie (dobrze jest je znowu poczuć;) i niewyspanie już powoli ustępują. Teraz już będzie z górki!


Dlaczego znów wyjechałam do Islandii


Jest to mój piąty sezon letni w tym kraju, a bloga zaczęłam pisać zeszłego lata, docelowo dla najbliższych znajomych, aby nie tłumaczyć każdemu z osobna co u mnie słychać. Tak mi się to pisanie spodobało, że dalej kontynuowałam o Polsce, a w październiku ponownie zawitałam na wyspę.

A wracając do pytania - po prostu nie wyobrażam sobie roku bez spędzenia choćby miesiąca tutaj, podobnie jak wielu moich znajomych. Każdemu brakuje wtedy tej atmosfery. Mimo, że nie ma upałów, smażenia na słońcu, leżenia na plaży itp... to i tak czuje się wakacje. Kto był raz, ma ochotę wracać, i nie chodzi tu jedynie o dobre pieniądze... Żadnych zmartwień i stresów, piękne widoki i wycieczki, fajni goście i nauka angielskiego. Potrafię wymienić jeszcze wiele plusów. A jedynym minusem wg mnie jest rozstanie z najbliższymi oraz niska temperatura. HA! Te minusy mają swoje zalety - po powrocie jestem witana jak królowa, a gdyby było gorąco, to bardzo źle by się pracowało (żal pięknej pogody i większe zmęczenie). Więc widzicie, praktycznie same plusy :D
łąki nad Narwią w okolicy Pogorzałk
lotnisko Chopina
w samolocie pełna nawigacja - nawet w nocy jest dzień...

Jak przebiegła mi podróż


Dojazd z Białegostoku na lotnisko był łatwy, szybki i przyjemny, bo zostałam dowieziona autem. Pogoda była przepiękna, jakieś 25 stopni ciepła. Ja w letnim stroju (chociaż przez chwilę się poczuć jak na czerwiec przystało) obok ukochanego i siostry, w tle moja ulubiona muzyka... Brakowało jedynie Somersby w ręku ;) No i może biletu lotniczego na Majorkę all-in zamiast do Islandii;) 

Na lotnisku przebrałam się w cieplejsze ubrania - wiadomo, w samolocie na dużej wysokości będzie chłodno i coraz chłodniej w miarę posuwania się na północ. Więc to jest jedna niedogodność podróży do kraju o innym klimacie. Lecieliśmy tanimi liniami WOW AIR, więc siedzenia były ciasno upakowane, do tego minimalna przestrzeń na nogi i przycisk rozkładania fotela schowany chyba w kabinie pilota, bo żadne z nas nie mogło go zlokalizować;) Tak więc niemal 4-godzinny lot upłynął mi w ciasnocie i ciężkiej walce ze snem i sztywniejącym całym ciałem. Siedzenia były twarde, żadnego wklęśnięcia, tak aby wygodnie się w fotel zapaść i podrzemać - mogę to porównać do wypukłego tylnego środkowego miejsca w aucie;) Przyciemnione światła i jednostajne burczenie silnika działają usypiająco, jednak drzemka w tak spartańskich warunkach przynosi więcej szkody niż pożytku. 

Wyzwaniem było dotarcie do hotelu, ponieważ mieliśmy do swojej dyspozycji dwa auta i krótką wskazówkę na temat drogi do hotelu (jakieś 220 km). Okazało się jednak, iż droga ta jest naprawdę bardzo prosta.


Jak przetrwać długi lot


  • przed wyjazdem poczytaj na stronie linii lotniczych o zasadach i ograniczeniach dotyczących bagażu
  • ubierz się wygodnie, nic obciskającego i sztywnego, styl sportowy jak najbardziej na miejscu
  • jako bagaż podręczny weź małą walizkę na kółkach, w której możesz trzymać zarówno laptopa, jakieś ciuchy na zmianę, kilka kosmetyków (suchych), jedzenie na drogę, aparat fotograficzny i KONIECZNIE poduszkę w kształcie rogalika
  • miej ze sobą kilka euro, aby w razie naglącego pragnienia móc sobie komfortowo zakupić wodę / colę / kawę / piwo ;)


A jak Wam mija czerwiec? Mam nadzieję, że już niedługo uraczę Was zdjęciami z jakiejś ciekawej wyprawy :)

Pozdrawiam!

Wasza Dorcia


MOGĄ CI SIĘ SPODOBAĆ

0 komentarze

Napisz do mnie

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

INSTAGRAM